KLUB GÓRSKI PROBLEM

Idź do spisu treści

Menu główne:

WIELKIE WYDARZENIE !
W dniu 14.03.2025 roku, w Sali Błękitnej C.K.Muza w Lubinie odbyło się wiekopomne Spotkanie Sprawozdawczo - Wyborcze Klubu Górskiego PROBLEM.
Prezes zagaił, wyartykuował słowo przewodnie, wyznaczył prowadzącego Tadzia Zaczyńskiego,którego zebrani zatwierdzili w głosowaniu.  Tadeuszek przedstawił plan Spotkania. Oczywiście "za" przyjęciem porządku obrad było 120% obecnych. Wybrano w głosowaniu jawnym członków Komisji Rewizyjnej, Skrutacyjnej, Rozjemczej i inych. Oczywiście nie było żadnych głosów na nie lub wstrzymujących się.  II prezes ds K.O. oraz reklamy nachalnej - Henryk Olejniczak, odczytał opracowane przez siebie sprawozdanie z działalności Klubu za lata 2020 -2025. chociaż był to okres bardzo niesprzyjający działalnosci terenowej, troszkę się punktów uzbierało.

Przystąpiono do wyborów. Obecny Zarząd Klubu pod przewodnictwem Jana Augustyna podał się do dymisji. Uczestnicy zebrania wyrazili swój smutek i żal, bo Jasiu kierował Klubem od 23 lat. Wszyscy bili brawa dziękczynne.
 Nastąpilo głosowanie na Nowy Zarząd Klubu. Funkcję Prezesa objął Krzysztof Snowyda. 

Pozostałe stanowiska i funkcje w Zarządzie wybrańcy rozstrzygną już w gronie własnym, po całonocnej bójce słownej na obrzeżach Lubina. Jak widzicie, nastąpiła wieeelka odnowa. Przyszło nowe, młode pokolenie pełne życia i chęci do dzialania. Stara gwardia odchodząca na zasłużoną bocznicę bacznie będzie przyglądała się poczynaniom nowych władz Klubu. Oczywiście będzie w tle dalej działać dla dobra i szczęśliwości wszystkich problemowiczów płci obojga. Inne orientacje GENDER / jeśli się ujawnią/ nie będą pomijane ani w jakikolwiek sposób dyskryminowane.  
poniżej: płomienne przemówienie inauguracyjne nowego Pana Prezesa Klubu Górskiego PROBLEM  Krzysztofa Snowydy. Mówił bardzo ciekawe rzeczy, roztaczał przed nami świetlaną przyszłość, z gróbsza zarysował nową ideologię działalności turystyczno-krajoznawczej. Jako gościu z bardzo dużym bagażem doświadczeń w tej branży gwarantuje dobrą drogę, którą pójdzie Nasz Klub. Życzymy Mu z całego serducha zdrówka i wytrwania w swoich postanowieniach. O jakiegoś czasu - tu zdradzam tajemnicę poliszynela - Krzysztof zaczął jeździć po górach konno. Wyobraźcie sobie konika, który musi stąpać po wąskich półkach skalnych nad przepaściami i rwącymi, ryczącymi  górskimi potokami. 

W czasie spotkania nestor i właściwie bezapelacyjny ojciec turystyki i imprez z nią związanych w Lubinie - tak mniej więcej - od polowy ubiegłego wieku, Marian Hawrysz, udekorował odchodzącego prezesa i jego pierwszego przydupasa medalami BUDOWNICZY LGOM. Dopiero w tym momencie dekoracji zdałem sobie sprawę z tego, że Ja byłem BUDOWNICZYM  LGOM-u. O  ŻESZ TY !!!  Odznaczenie odbierałem ze wzruszeniem, padłem na kolana, a z oczu pociekły mi łzy perliste, szczere, gorące,  bo jak Pawlak z Samych Swoich" mówił "jak chłop płacze to musi być święto". Z ZarządU zostałem wykopany na zbity pysk, ale przez wypróbowanych przyjaciół dowartościowany. Dzięki wielgachne Marianie.I zdrówka życzę Tobie i Rodzince. I tu wylazła moja prywata. 
Tych, co Go nie znaja gorąco zachęcam do pokukania na GOOGLE na tą nietuzinkową postać wielkiego działacza, związanego i pracującego całe swoje piękne życie dla dobra mieszkanców Lubina i okolic. 
 
Na zebranie stawiło się 27 członkiń i członków Klubu. U dziewcząt jakby się czas zatrzymał. Dziesięć lat temu wyglądały równie powabnie i smakowicie jak w dniu spotkania. Natomiast niektórych chłopaków ząb czasu tak niemiłosiernie pokąsał jak wściekły pies fornala. Kilku wcale nie poznałem, taką mieli niesamowicie inkrustowaną bruzdami, wnękami, bąblami wypryskami /tfu!/  facjatę, niestety. Ale ogólnie byłi komunikatywni, chłe, chłe. Dobre i to. Gwoli dokładności kronikarskiej powiem, że to spotkanie było pierwszym w historii spotkań, na którym nie było ani kawki, ni herbatki ani też markizów m-ki W***l. nie podaję nazwy producenta bo ochrona dóbr i znakow i takie tam pieprzenie o Chopinie. Mizeria finansowa spowodowana pandemiąi  wojną w Ukrainie mocno przetrzebiła nasze finanse. Na koniec papióry podpisano, skompletowano, całuski pożegnalne wykonano z poślizgiem i z wielką niechęcią  rozjechano się do swoich kwater.

Wybaczcie mi Moi Drodzy za te osobiste,  prywatne wkręty w powyzszym sprawozdaniu, ale jako Crazy Henry /a pseudo do czegoś zobowiązuje, prawda?/ nie mogę żadną miarą się powstrzymać od tego złego i irytującego czylelników nawyku. Bo jak już się dorwię do klawiatury kompa,  to nie ma zmiłuj. Funkcję administratora strony www przejmą młodzi, więc jest to mój ostatni wpis  Przepraszam i dziękuję Wszyustkim za wyrozumiałość. C.H.
***********************************************************************************
XXI ZIMOWY BIWAK NA GRZYBOWEJ GÓRZE 15 LUTEGO 2025r.
Wieloletnią tradycją Klubu jest Zimowy Biwak na Grzybowej Górze. W tym roku odbył się on w dniach 15-16 lutego. Pogoda dopisała. Nasypało śniegu, mrozek był umiarkowany a i wichury nie było. Sceneria jak z bajki. Wokoło ośnieżone czapy świerków i sosenek a na niebie srebrzył się sierp Księżyca. Od czasu do czasu słychać było pohukiwania puszczyka i mlaskanie dzików buchtujących w poszukiwaniu żołędzi.
 
Na polu biwakowym lekko łopotał baner biwakowy. Poniżej: Trekkerzy ustawiają wigwamy i przygotowują prowiant.
Jupitery zasilane z generatora ukrytego w zagajniku rozświetlały polanę, dając niesamowite, zjawiskowe cienie biwakowiczów ogrzewających swoje zziębnięte członki.
 
O godzinie 19:00 wszyscy uczestnicy biwaku wyruszyli na karkołomny trekking w kierunku szczytu Grzybowej Góry. A góra ta to nie w kij dmuchał, ma całe 2170 dcm wysokości npm. W związku z zagrożeniem pożarowym pochodni nie używano. Zamiast tego każdy posiadał czołówkę LCD. Mali adepci biwaku mieli podwody w postaci saneczek ciągnionych przez tatusiów niepodchmielonych. Trzeba szczerze powiedzieć, że lasy lubińskie są urokliwe a miejsce
wybrania biwakowiska było nader celne. Zawsze Klub współpracuje bardzo dobrze z Nadleśnictwem Lubin i nigdy nie mieliśmy problemów ze sprawami leśnymi. Takie biwaki gromadzą ludzi w różnym wieku. W tym roku na 39 uczestników było aż dwanaścioro małolatów które radośnie i z wielkim zainteresowaniem rozglądały się dookoła. 

powyżej: Nowy Zarząd Klubu spełnił nasze oczekiwania i wszyscy bez raków, haków, czekanów i toboganów wspięli się na szczyt góry. Od prawej : były prezes Klubu Jan Augustyn , koło niego w czerwonym rondelku były, wieloletni prezes i założyciel Oddziału PTTK w Lubinie Marian Hawrysz i nowy Pan Prezes Krzysztof Snowyda. 
poniżej: nie mogło się obyć bez tzw "zbiorówy" którą stanowiło 39 osobników płci obojga, w tym 12 młodocianych adeptów turystyki górskiej. Wiadomo, czym skorupka za młodu itd. Brawo tatusiowie. Już teraz przygotowują nowe kadry Klubu Górskiego PROBLEM.
Po odśpiewaniu hymnu górskiego i wymianie poglądów wszyscy zeszli na polankę, na której wesoło trzaskając na wszystkie strony skrami, płonęła duuuża watra. Ciepło i światło lizało zziębnięte członki. Piekące się kiełbaski i gorąca herbatka poprawiały humory. Nestorzy dla pobudzenia krążenia krwi w lekko zwapniałych żyłach zażywali po skopeczku słynnej w całej okolicy naleweczki Krzysztofa. Ech... jak o tym pomyślę to taki żal mi gardło dusi, że tam z nimi nie byłem i nie degustowałem... ech!

Po zakończonym biwaku ognisko dokładnie zgaszono śniegiem, wszystkie worki ze śmieciami zabrano i pozostawiono to miejsce spotkania w takim stanie, jakby tak nikogo nie było. Jak zawsze.  Postanowiono  - jak Bóg da -  w przyszłym roku kontynuować tą wspaniałą tradycję Biwaku Zimowego na Grzybowej Górze Klubu Górskiego Problem,
foto: D.Ziembowicz
text: Crazy Henry

********************************************************
MARZENIE NASZE SIĘ SPEŁNIŁO ! HIT STRONY !!!
Dobiliśmy, dobrnęliśmy, doczołgaliśmy się do . . . . . . . . . . . . . . .
Jubileuszu 50-lecia Klubu Górskiego "Problem".  Naszego Klubu !
Relację z tego wiekopomnego wydarzenia możecie obejrzeć TUTAJ. Nie mylić z nazwiskiem Tutaj.



********************************************************************
NASZE HOBBY. NAJNOWSZE NOWOŚCI !
Endriu, czyli Andrzej Multarzyński tak przeze mnie zwanym, wpadł w dłuższą wenę -i chwała Bogu za to - więc komponuje bez wytchnienia, uklada teksty, spiewa i gra. Ostatnią piosenką przez Niego spłodzoną jest bardzo fajny bluesik pt."Do przodu". Słowa urzekają refleksją i jednoczesną namową słuchacza do pójścia dalej, przed siebie, do czynnego dążenia do osiągnięcia tego, o czym człowiek tylko myśli, nie idąc do celu. Klp okraszony wspaniałymi zdjęciami Basi, Bożenki i Wiesława nabiera radosnego uroku, czaru chwili pomiędzy skałkami, lasami i połoninami sudeckimi. W klipie występuje prawnuczek Andrzeja, Jasiu, który poczyna sobie na sześciu strunach zadziwiajaco sprawnie. Widać tu szkołę pradziadka. Brawo ! Brawissimo !!! Serdecznie polecam posłuchanie tego utworu podczas odpoczynku. Nie przy garach czy w czasie biesiady. Tak się nie godzi i takie zamieszanie zakłócałoby percepcję odbioru tego naprawdę dobrego "kawałka", chłe, chłe. Pomału nasz Klub Górski przeistacza się w autorów i kompozytorów oraz twórców klipów muzycznych, ha, ha, ha. Może to już takie koleje losu nam pisane ?

Poprzednim klipem nagranym przez Andrzeja Multarzyńskiego jest bardzo ładny utwór pt."Żółto, zielono". Jest to bardzo zgrabnie ułożona przez Andrzeja piosenka do muzyki Antonia Carlosa Jobima " Dziewczyna z Ipanemy". Bardzo przyjemnie się słucha w otoczeniu zieleni łąk i żółtych pól rzepakowych, skądś mi znanych. 

              Koniecznie musicie posłuchać tego dzielka, które komputerowo opracował znany już Wam team
B&W Augustynowie.
Gratuluję wykonawcy i autorom tego klipu. No i dziekuję, że dzięki Wam mogłem zaznać wspaniałej chwili ukojenia swych skołatanych "nerw". Efemeryczny dźwięk wspaniałej gitary, rozchodzący się po polach, przemykający wśród brzózek bielejących pośród zielonych dębów i sosen wierzchołków, zatrzymujący w locie ptactwo oszołomione bajkowymi dźwiękami, tworzył niesamowitą scenerię, w której każdy człowiek mógłby się zatracić w ekstazie i paść jak pies Pluto na wonną ściółkę lasu. I to jest clou życia. Przyroda i piosenka...no i wspaniali przyjaciele.
Ech... żeby móc tak się walnąć na dowolnie wybranym boku w rzepaku i dłubiąc delikatnie w nosku, posłuchać andrzejowej ipanemy ... Tylko te cholerne, brzęczące pszczółki zbierajace pyłek...w mordę.
Dla wspomnienia przepięknie malowanej pastelami jesieni A.D. 2020 w Strużnicy, obejrzyjcie filmik ośmiominutowy nakręcony przez znany wszystkim duet B&W.Augustyn.


Worek z produkcjami autorskimi naszych członków klubowych rozsypał się ! Żadna pandemia czy inne dopusty boże nie zahamują olśnienia, jakiego doznają niektórzy z naszej ferajny tworząc nowe piosenki.
Nasi chłopcy nawet w pandemii doznają mocnego dotknięcia - a może kopniaka -  weny. Tym razem Endriu Multarzyński spłodził słowa do przewspaniałej muzyki. Nostalgia za przemijającą jesienią, złocącą liśćmi drogi i lasy, oraz pragnienie i życzenie szczęścia wszystkim i sobie. Tego prawdziwego, płynącego z serducha, bezinteresownego życzenia ciepła i miłości, dobroci, opieki i wyrozumiałości.  Swoim koloraturowym sznapsbarytonem wprowadza słuchacza w naprawdę romantyczny świat spokojności i zadumy. Zaskakującym jest niesamowite, dźwięczne brzmienie Jego czarownej gitary w otoczeniu gęstwy liści. Przecież zeschnięte listowie bardzo tłumi wszelakie dźwięki, więc efekt jest zaskakujący. Także w drugim klipie "Szczęścia" człowiek zaznaje efemerycznej nostalgii za tą nieosiągalną pełnią szczęścia, pomimo toczącego się opodal gwaru i ruchu ulicznego. Cichaczem, w wielkiej tajemnicy Endriu zdradził mi sekret swojego eterycznego dzialania na słuchaczy Jego piosenek. To sprawia gitara zrobiona prawie pół wieku temu przez pracownię znanego lutnika madiolańskiego, który zastrzegł sobie w tym przypadku anonimowość. Wyrazy uznania należą się także firmie B&WA czyli Bożeni i Wiesiowi Augustynom, którzy za przestępną opłatą /czteropak Namysłowa/ stworzyli małe arcydziełko w postaci tych klopów. 
Linki macie pod fotką Pana A.M. niekwestionowanego samorodnego barda kaczawskiego, hey!

************************************************************************************

KOMUNIKATY ***********************************************************************************

SPRAWY ORGANIZACYJNE

UWAGA! SKŁADKI

Wszyscy członkowie Klubu proszeni są o wpłatę zaległych składek członkowskich na konto Klubu podane w KONTAKTACH. Składki pozostają w kwocie 20zł/rok. Dziękujemy.

Zarząd

*******************************************************************

Co robimy w czasach z ograniczoną działalnością.

Chociaż się nie spotykamy, to jednak wielu z nas wolny czas poświęca na porządkowaniu archiwaliów klubowych i szpejów historycznych.

I tak oto Endriu Jaskuła zebrał fotki z 4 Rajdów Brodaczy oraz 35, 40, 45-lecia Klubu i zamieścił je do naszej wiadomości na serwerze Onetu.  Z 50-lecia nie dał,bo go z nami na tym wiekopomnym jublu niestety, nie było. Endriu zawsze, już w ubiegłym wieku na początku narodzin Klubu, fotografował, rysował, malował i wykonywał wiele prac dla naszego dobra. Teraz w pocie czoła i ciężkim znoju po nocach, spłodził wspaniałe albumiki wspomnieniowe na w/w tematy. Serdecznie Was zapraszamy, zwłaszcza klubowiczów aktywnych w latach 70-tych ub.w. do kuknięcia w poniższe linki a nie będziecie zawiedzeni. Hey!

Link do 35-lecia KG PROBLEM

link do 40-lecia KG PROBLEM 
Link do 45-lecia KG PROBLEM 

Rajdy Brodaczy
Link do I Rajdu Brodaczy Bolczów '72
Link do II Rajdu Brodaczy - Grodno ’73
Link do III Rajdu Brodaczy - Cisy '74
Link do IV Rajdu Brodaczy Chojnik '75

No i co? Obejrzeliście? Superowe prawda? Prawda. Mnie to nawet jakaś mokrość w kącikach moich nadobnych ocząt się pojawiła, chłe, chłe.
Wiadomość tą i tę zapodał na zlecenie Endriu J. - C.H.Heniuś.

************************************************************************************

Za Zarząd wiadomości te, zawiłą polszczyzną rozpropagował

C.H.Heniuś - admin

************************************************************************************

 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego